Szczyrk, Ustroń, Wisła, Istebna, Trójstyk, dom Kawuloka

  • 8 dni (21.12.2019 – 29.12.2019)
  • 4 schroniska: schronisko „Szyndzielnia”, schronisko „Klimczok”, schronisko „Skrzyczne”, Horska Chata Cantoryje
  • 3 stoki narciarskie: Biały Krzyż, Przełęcz Salmopolska, Beskid Sport Arena

Spis treści:

Dzień 1 (21.12.2019)

Już o świcie, a mianowicie o 6:30 pobudka aby znów wyruszyć w „podróż marzeń”. Kierujemy się w stronę Rybarzowic, nieopodal Szczyrku, aby zawitać w domkach Bogumiłów. Początkowo nie trafiamy do planowanego punktu jednak po krótkich konsultacjach docieramy na planowane miejsce.

Pierwszy efekt wywołuje niemałe wrażenie. Domki położone niedaleko rzeki Żylicy, wystarczające oddalenie od ulicy oraz nieziemskie widoki aż zapraszają żeby odwiedzić to miejsce. Cudowne miejsce, wspaniali gospodarze, szczerze polecamy. Po dojechaniu meldujemy się u Pani Bogumiły i rozpoczynamy nasz wypoczynek.

Po rozpakowaniu bagaży udajemy się do pobliskiego sklepu, by uzupełnić zapasy. Wieczorem rozkładamy choinkę i miło spędzamy wieczór w wyznaczonym dla nas domku „Ruda”.

Licznik dnia: 410 km.

Dzień 2 (22.12.2019)

Bielsko Biała

Dzisiejsza pogoda nieco utrudnia nam plany, gdyż przez niemalże cały dzień była mgła, chociaż bez deszczu. Pomimo to osiągnęliśmy swój cel, jakim było wdrapanie się na Szyndzielnię oraz dalej na Klimczok. Początkowo planowaliśmy wjechać kolejką gondolową, jednak po ujrzeniu szlaku, nie mogliśmy oprzeć się pokusie i ruszyliśmy w górę żwirową drogą. Przeżycia były nieziemskie. Z przodu niewidoczne ścieżki, wzniesienia i spadki oraz wspomnienia sprzed 8 lat, kiedy to we czwórkę pojechaliśmy na okres majówki w te tereny.

Jak już pisałam kierunek był w stronę Szyndzielni, gdzie udaliśmy się krętą drogą mniej więcej w górę 2,5 h, a w dół 1,5 h (to też zależy od narzuconego tempa). Po dotarciu do schroniska na Szyndzielni, spotkaliśmy zespół grający i śpiewający kolędy. Niesamowity klimat, można było poczuć ducha Świąt.

Nie spędziliśmy tam zbyt dużo czasu gdyż pora była ruszać na Klimczok, a zimą dzień krótki. 

 Droga nie była stroma, chociaż z lekkim podejściem. Schronisko ładne i schludne, przybijamy pieczątki i ruszamy dalej w drogę! Klimczok zdobyty.

Po godzinnym zejściu docieramy na dół, aby znów ujrzeć w blasku słońca naszą Zafirę. 

Szczęśliwie powracamy po udanej podróży do wynajętego domku, po czym udajemy się na spacer nad rzekę Żylicę aby posłuchać szumu kaskad. Wzdłuż rzeki biegnie szlak rowerowy i ścieżka przyrodnicza dzięki której można poznać faunę i florę tego regionu.

Dystans dnia: pieszo – 17 km, samochód – 28 km

Licznik wyjazdu – 438 km

Dzień 3 (23.12.2019)

Szczyrk

Dzisiejsza pogoda nie dała nam wyboru – musieliśmy spędzić dzień na miejscu. Przez cały dzień padał deszcz i można było odczuć silne powiewy wiatru. Rano wstaliśmy, zjedliśmy pożywne śniadanie i udaliśmy się nad rzekę Żylicę. Pozwiedzaliśmy okolicę i spędziliśmy wspólnie czas na przygotowaniach do następnych dni. Poznaliśmy nowych „przyjaciół” – dwie słodkie kotki z pobliskich domów. Udaliśmy się również do sklepu gdzie uzupełniliśmy zapasy żywności na potrawy wigilijne. Pozwiedzaliśmy również miasto położone niedaleko nas – Szczyrk. Odwiedziliśmy zbója Szczyrka i porobiliśmy sobie przy nim zdjęcia. Niska temperatura i ani grama śniegu nie pomagało w zwiedzaniu pobliskich miasteczek. No cóż, na pogodę wpływu nie mamy. Pomimo to miło było spędzić wspólnie rodzinnie czas w jednym z ciepłych domków Bogumiłów, który udostępniła nam Pani Bogumiła.

Dzień 4 (24.12.2019)

Dzisiaj odmiana – pomimo porannego deszczu, ruszamy na skocznię Skalite – tak, tak oczywiście w Szczyrku.

Nieopodal jest też inna, myślę, że nieco bardziej znana dzięki Adamowi Małyszowi – skocznia Malinka. Ją też odwiedzamy.

Przełęcz Salmopolska

Odwiedzamy nieczynne jeszcze skocznie i cieszymy się resztkami pozostałego śniegu, którego jak się później okazało będziemy mieć więcej. A jak już mowa o śniegu…… jedziemy na Przełęcz Salmopolską i napotykamy tam czynny wyciąg i bardzo dużą ilość śniegu.

Ale że dochodzi godzina 15 trzeba się zbierać, bo Wigilia przecież dzisiaj. Nagrywamy więc krótki filmik z życzeniami dla rodziny i przyjaciół, robimy zdjęcia i pora ruszać do domku. Przygotowujemy różne potrawy m. in. sałatki, pierogi, barszcz z uszkami, itp. I tu miła niespodzianka … odwiedza nas Gospodarz, który osobiście składa nam świąteczne życzenia. Wieczorem ponownie spędzamy czas z kotkami i rozkoszujemy się przyjemnością spędzania czasu razem.

Dystans dnia: samochód – 95 km

Licznik wyjazdu – 515 km

Dzień 5 (25.12.2019)

Skrzyczne

Po pobudce w tym pięknym świątecznym dniu udajemy się na wzgórze położone nieopodal nas zwanym Skrzyczne. Bilety są w dość wysokiej cenie, jednak po tym co można tam ujrzeć, koszt jest adekwatny do sytuacji, a mianowicie: dziecko – 40 zł, dorosły – 50 zł.

Mamy nadzieję na choć resztki śniegu po przeszłych już mrozach, jednak po dojechaniu na pierwszą stację – Jaworzynę, wys. 920 m n. p. m. – zadziwiamy się i w pełni wykorzystujemy coraz większą ilość śniegu. Poruszamy się dalej koleją linową, a już po pierwszych metrach jesteśmy szczęśliwi jak dzieci – śniegu jest mnóstwo, jak w bajce. Po dojechaniu na samą górę – na wysokość 1257 m n. p. m. – wpierw wchodzimy na taras widokowy – niestety nic nie było widać z powodu mgły – i obrzucamy się śnieżkami. Na tym nie koniec naszych atrakcji.

Lepienie bałwanów, zapadanie się po kolana w śniegu, robienie śnieżnych aniołków, czy krótki spacer to tylko kilka z naszych pomysłów, które udało nam się na górze Skrzyczne zrealizować. Spędzamy tam około 3 godzin, ale jest warto.

Biały Krzyż (narty)

Po zjeździe kolejką do samochodu obieramy kierunek na stok Biały Krzyż – wys. 992 m n. p. m. – gdzie śniegu jest także pod dostatkiem.

Kupujemy 3 x 300 pkt czyli po 12 zjazdów na osobę. Płacimy 24 zł / osoba + 10 zł – karta (kaucja) / osoba. Każdy wykorzystuje po 12 zjazdów i udajemy się w drogę powrotną.

Wieczorem – zresztą jak co dzień – czas spędzamy na dalszych planach, rozmowach i zabawą z kociakami.

Licznik dnia: samochód – 53 km

Dystans wyjazdu – 568

Dzień 6 (26.12.2019)

Ustroń

Dzisiaj podążamy w inną stronę niż przedtem, a mianowicie do miejscowości Ustroń. Naszym celem staje się Czantoria, czyli szczyt, na który można wjechać koleją linową za cenę można powiedzieć niewielką. Od kolejki do samego szczytu należy jeszcze przejść około kilometra, ale jest to łatwy szlak. Bilet normalny – 25 zł, bilet ulgowy – 20 zł + 10 zł za parking.

Szczyt znajduje się na wysokości 995 m n. p. m., a widoki podczas dobrej widoczności są bezcenne, pamiętamy z poprzedniego wyjazdu. Niestety my takiej nie mogliśmy zaznać tym razem, za to była gruba warstwa śniegu, przysłaniająca wszystkie wiosenne czy jesienne oznaki.

Udajemy się krótką drogą do czeskiego schroniska Horska Chata Cantoryja, wędrując po zasypanej już dróżce.

Zatrzymujemy się tam na chwilę, po czym nabieramy sopli i ruszamy w drogę powrotną. Po około 30 minutach docieramy do kolejki i już podczas zjazdu obmyślamy kolejną atrakcję.

Równica

Postanawiamy ruszyć na Równicę, położoną nieopodal stacji dolnej Czantorii. Po dojechaniu na planowane miejsce, dowiadujemy się o bardzo słabej widoczności – praktycznie nie widzi się ludzi idących przed samochodem. To już nasze druga wizyta w tym miejscu, pierwsza była w maju 2011 r. i wtedy też była mgła. Kiedyś się uda … . Okrążamy ścieżkę, przybijamy pieczątki i odjeżdżamy na nasz ostatni punkt tego dnia: Skocznia Malinka im. Adama Małysza po raz drugi podczas tego wyjazdu.

Wisła

Długiej drogi nie mamy, dlatego szybko docieramy na miejsce. Wjeżdżamy koleją w cenach: dorosła osoba – 10 zł, dziecko – 8 zł. Po wjechaniu na górę, udajemy się na taras widokowy nad belką startową – płatne 2 zł / osoba. Przez chwilę możemy poczuć się jako skoczkowie. Po zrobieniu kilku zdjęć, zjeżdżamy na dół i samochodem ruszamy prosto do wynajętego domku w Rybarzowicach, nieopodal Szczyrku.

Wieczorem znów wybieramy się nad rzekę i rozpoczynamy złudne, wieczorne poszukiwania wydr, które naprawdę tam są, tylko nie chcą nam się pokazać.

Licznik dnia: samochód – 96 km

Dystans wyjazdu – 664 km

Dzień 7 (27.12.2019)

Piątek zapowiadał się z rana bardzo dobrze. Śnieżek prószył, lecz długo nie poleżał gdyż słoneczko wyszło. Naszym celem jest kolej linowa Stożek, która to górną stację ma na szczycie Wielki Stożek (979 m n. p. m.). Szczyt ten jest jednocześnie punktem granicznym pomiędzy Polską a Czechami i tam właśnie znajduje się najstarsze schronisko beskidzkie w Polsce powstałe w 1922 roku. Po dojechaniu na miejsce jednak okazało się iż kolej jest nieczynna i nie wiadomo kiedy będzie ponownie udostępniona dla turystów.

Izba Pamięci Jerzego Kukuczki

Przechodzimy więc do kolejnej atrakcji, których w Beskidach nie brakuje. Tym razem jest to: Izba Pamięci Jerzego Kukuczki. w Istebnej Dowiedzieliśmy się tam wielu ciekawych rzeczy o himalaiście Jerzym Kukuczce. Jego żona opowiedziała nam o jego przygodach, o maskotkach, o sprzęcie, itd. Pokazała nam wszystkie jego ordery i puchary oraz sprzęty których używał. Cudne miejsce, szczerze polecamy.

Jerzy Kukuczka zginął 24 października 1989 roku na południowej ścianie Lhotse, wytyczając nowy szlak. Człowiek – legenda, niedościgniony wzór dla wielu, nasz bohater, będziemy o Nim pamiętać.

Dom Kawuloka

Następnym naszym punktem jest dom Kawuloka. Jest to dom zbudowany w 1863 roku. Pani opowiada nam o nim z szacunkiem, ale w zabawny sposób, np. o tym jak to kiedyś „wysyłano sms”. Dobrze jest dowiedzieć się jak wyglądało życie w czasach zaboru austriackiego, pod którym znajdowały się śląskie ziemie. Dzięki tej wiedzy można bardziej docenić to co mamy dziś. Ciekawa historia i cenne eksponaty bardzo przydają się w wyobrażeniu sobie tamtejszych czasów.

Opłata za wstęp jest w dowolnej wysokości, ile kto chce.

Trójstyk

Następną, a zarazem ostatnią atrakcją tego dnia był Trójstyk. Jest to wspólna granica trzech krajów, w tym wypadku Polski, Czech i Słowacji. Obchodzimy każdy z trzech pomników i robimy zdjęcia przedstawione poniżej. Dojście nie jest długie. Praktycznie można pod sam skraj Trójstyku dojechać samochodem, jednak droga była śliska dzisiaj, dlatego zrobiliśmy sobie krótki spacer. Wrażenia niesamowite, dlatego też warto się tam udać i wypatrzeć pomniki wyznaczające granice.

Wieczorem ponownie udajemy się nad rzekę Żylicę i obchodzimy Rybarzowice w poszukiwaniu kolędników. Szczęście nam dopisało i zauważamy idącą przy drodze grupę takowych osób. Fajnie, że ta tradycja jest nadal żywa.

Licznik dnia: 103 km

Dystans wyjazdu: 767 km

Dzień 8 (28.12.2019)

Beskid Sport Arena (narty)

Ostatni dzień naszego pobytu, rozpoczyna się dosyć zaskakująco. Po obudzeniu się zauważamy dosyć grubą warstwę śniegu, rosnącą wraz z upływem czasu. Zasadniczo dużo jest tego śniegu, ale jednak zbyt mało by były otwarte wszystkie stoki, lub chociaż połowa z nich. Dlatego też wiele czasu zajmuje nam znalezienie czynnej i opłacalnej dla nas oferty stoku. Gospodarze podpowiadają nam stok Beskid Sport Arena. Podczas naszej drogi dojazdowej powstaje mały korek i finalnie dojeżdżamy pod stok około 13. Bilety w cenach: normalny – 83 zł, ulgowy – 67 zł.

Jazda od 13:15 – 16:00. Warunki całkiem dobre, dzisiaj nieco pogorszone. Ogólnie dobry stan, fajny stok.

Wieczorem wstępne pakowanie i porządkowanie wynajętego domku.

Licznik dnia: 14 km

Dzień 9 (29.12.2019)

Nadszedł dzień wyjazdu. Wstajemy rano, kończymy pakowanie i no cóż …. wszystko co dobre szybko się kończy. Pora wracać do domu, ale na pewno jeszcze kiedyś tu przyjedziemy, może tym razem latem, kto wie… Domki Bogumiłów super, atrakcji w okolicy moc … no i ta Równica, jak to mówią do trzech razy sztuka, kiedyś zobaczymy widoki z niej … bez mgły.

Dystans wyjazdu: 781 km

AUTOR: Andrzej

Podobał Wam się wpis? Co myślicie o tym miejscu? A może macie jakieś sugestie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, to dla nas bardzo ważne 😊

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments