Połonina Caryńska

  • połonina w Bieszczadach
  • szczyty zaliczane do Korony Bieszczad
  • pamiątkowa pieczątka: przy wejściu i zejściu ze szlaku (Ustrzyki Górne, Brzegi Górne)
  • początek szlaku – Ustrzyki Górne (GPS: N 49.104780, E 22.647564)
  • koniec szlaku – Brzegi Górne (GPS: N 49.141638, E 22.568668)
  • długość szlaku –  8,9 km
  • czas –  3 h 21 min
  • po drodze: Kruchly Wierch
  • suma podejść i zejść –  674 m ↑ /  592 m ↓
  • punkty GOT – 15
  • data naszej wędrówki – 13.08.2020 r.

Pośród ulicznych odgłosów, szumu lasu oraz cichych rozmów kilku osób na parkingu w Ustrzykach Górnych, rozpoczynamy wędrówkę na kolejną już połoninę.

Początek szlaku jest tuż przy budce gdzie można zakupić bilety. Początkowo idziemy po mostku nad Wetlinką a później wchodzimy do lasu. Tam zaczyna się lekkie podejście, które z czasem robi się coraz stromsze.

Wiecie co to jest połonina? Kiedyś uważano, że połonina to miejsce puste, tzw. nieużytek, gdyż nie można było uprawiać tam zboża ani roślin. Teraz za połoninę uznaje się zbiorowiska muraw alpejskich i subalpejskich, wykształconych ponad górną granicą lasu w Karpatach Wschodnich. Połoniny głównie występujące w Bieszczadach od tatrzańskich różnią się tym, że nie występuje tutaj piętro kosodrzewiny. Las tworzony z buków praktycznie od razu przechodzi w połoninę, czasem przeplatany przez skarłowaciałe twory tychże drzew.

Gdy ścieżka wchodzi w las, coraz ciężej się idzie. Co prawda w lesie jest chłodniej ale podejście jest ostrzejsze. Podłoże szlaku to zazwyczaj ziemia lub kamienie. Po drodze mijamy wiatę, gdzie można odpocząć lub schronić się przed deszczem. Odcinek szlaku w lesie zajmuje nam około 1,5 h, mimo, że to tylko około 3 km. Co jakiś czas można zauważyć drogowskazy, których jednak nie jest zbyt dużo.

Po około godzinie zaczynają się progi, którymi idziemy przez około 10 min i wkrótce wychodzimy na słoneczko. Stamtąd można zobaczyć pierwszy szczyt Połoniny Caryńskiej, jednak jeszcze nie ten najwyższy. Zanim do niego dojdziemy, czeka nas jeszcze około 20 min drogi ziemną ścieżką pod górę. Na terenie otwartym jest lżejsze podejście, za to temperatury dają w kość. Gdy jesteśmy coraz bliżej szczytu, coraz częściej człowiek ogląda się za siebie, by zobaczyć, ile się już przeszło. No i te widoki wokół nas … są nieziemskie.

Po dojściu do celu znajduje się tablica z napisem „Połonina Caryńska” o wysokości 1234 m n.p.m. Na początek myślimy że to tu, jednak kilkanaście metrów dalej patrząc w linii prostej jest jeszcze wyższy szczyt. Wtedy spoglądamy na wysokość i przypomina nam się, że przecież najwyższy punkt Połoniny Caryńskiej ma właśnie 1297 m wysokości.

Idziemy zatem jeszcze 10 min i dochodzimy nareszcie do właściwego szczytu nazwanego „Kruhly Wierch„, z wysokością 1297 m n.p.m. Jest tam tabliczka i kilka ławek oraz piękne widoki wokoło. Warto dodać, że chwilę przed dojściem na najwyższy szczyt połoniny do naszego czerwonego szlaku dochodzi zielony szlak z Przełęczy Wyżniańskiej. Jest to najkrótsze szlak na Kruhly Wierch, gdyż idzie się około godziny, a nasza trasa według tablic informacyjnych to ponad dwie godziny.

Po zrobieniu zdjęć pozostaje nam jedynie zejść do Brzegów Górnych, zatem na drogę powrotną wybieramy szlak zielony.

Podejście od strony Brzegów mimo że jest także dosyć wymagające, jest krótsze, jako że różnica wzniesień do pokonania jest mniejsza. Brzegi Górne (738 m n.p.m.) położone są nieco wyżej niż Ustrzyki Górne (656 m n.p.m).

W Brzegach Andrzej łapie busa do Ustrzyk Górnych i później przyjeżdża po nas samochodem.

A teraz pora na legendę. Wiecie jak powstały Bieszczady i kto był ich pierwszym właścicielem? Przeczytajcie.

Bardzo dawno temu, kiedy kraina gór, lasów i połonin była bezludna i dziewicza, panował na niej Zły – Bies. Z postaci podobny do człowieka, choć znacznie większy i rogaty. U ramion miał wielkie, błoniaste, podobne do nietoperzowych skrzydła. Bies był zazdrosny o swoją ziemię i nie chciał się z nikim dzielić jej pięknem. Jako władca absolutny nie pozwalał na swoich terenach zatrzymywać się na dłużej ani pasterzom, ani osadnikom i kupcom.

Pewnego razu przywędrowało tu z daleka plemię, któremu przewodził młody, silny i mądry San. Dzika kraina bardzo spodobała się przybyszom. Postanowili się na niej osiedlić na stałe. Zbudowali chaty i założyli osadę nad największą rzeką tej ziemi.

Zły Bies nie mógł znieść faktu, że w jego bezludnym do tej pory królestwie zakwitło życie. Rozgniewany postanowił przeszkadzać ludziom. Tam, gdzie karczowali drzewa, Bies sadził nowe. Do zagród z owcami wpuszczał wilki. Na poletka napędzał dzikie zwierzęta, żeby tratowały ludzkie zbiory. Osadnicy zaczęli narzekać, ale San urzeczony pięknem tej krainy przekonał ich do wytrwałości i pokonywania przeciwności losu.

Bies, gdy zobaczył, że nie potrafi tych twardych ludzi pokonać w pojedynkę, stworzył pomocników i nazwał ich Czady. Wyczarował ich tyle, ile jest starych drzew w borze. Były to pokraczne, karłowate stworzenia, ruchliwe, psotne i bardzo wesołe – szkodzenie ludziom należało do ich codziennych obowiązków. Na rozkaz Biesa rozganiały pasące się na połoninach bydło, tańczyły w zbożu, niszcząc wszystko, co było zasiane ludzką ręką. Straszyły dzieci w kołyskach, budziły ludzi odpoczywających po ciężkim dniu pracy, dosypywały piasku do strawy, chowały drwalom siekiery. Były złośliwe i przebiegłe. Życie plemienia stało się jeszcze cięższe.

San poprzysiągł, że pokona złe siły. Pewnego dnia, kiedy w lesie pracował dłużej niż najsilniejsi drwale, po ścięciu starego buka usłyszał krzyk, a potem ciche jęki i skargę wydobywającą się spod ciężkiego pnia. Gdy San się pochylił, zauważył pokracznego Czada przywalonego drzewem, proszącego o darowanie życia. Dobry San uwolnił Czada. Wdzięczny za ocalenie sługa Biesa wyznał Sanowi, że on i jego bracia nie lubią czynić zła, ale są do tego zmuszani przez Biesa. Czad obiecał człowiekowi, że nie będzie już czynił ludziom zła i postara się przekonać do tego pozostałe Czady. Odtąd Czady pomagały ludziom. Pilnowały dzieci w kołyskach, chroniły domy, pokazywały drogę w lesie, rąbały drwa do pieca. Ludzie natomiast odwdzięczali się im za to dobrym słowem i miską mleka. Sielanka jednak nie trwała długo, bo wnet dowiedział się o sprzeniewierzeniu się swych pomocników pan tej ziemi – Zły Bies.

Zwołał wszystkie Czady i zapowiedział, że je zniszczy tak, jak je stworzył, jeśli nadal będą pomagały ludziom. Przerażone Czady pobiegły do Sana. Podczas długiej narady powiedziały ludziom, że znają jeden jedyny sposób, za pomocą którego można zniszczyć złego. Pokonać go może tylko najsilniejszy z ludzi i tylko o świcie, kiedy Bies odpina swoje skrzydła, posiadające ogromną moc, i kąpie się w najpłytszym miejscu najszerszej rzeki tej ziemi. Bez skrzydeł nie może czynić czarów i to zmniejsza jego siłę. San przemyślał radę Czadów i wezwał Biesa na pojedynek o poranku, kiedy czarodziejskie skrzydła leżały na brzegu rzeki. Bies, roześmiawszy się złośliwie na widok człowieka z toporkiem stającego mu naprzeciw, nie próbując nawet sięgnąć po skrzydła, ruszył do walki. San i Bies zmagali się od świtu do zmroku. Człowiek słabł coraz bardziej, a Bies zdawał się nie czuć zmęczenia. Na brzegu walkę śledziło plemię ludzi oraz wszystkie Czady. Kiedy Bies zrozumiał, że trafił na godnego siebie przeciwnika i może przegrać ten pojedynek, postanowił schwycić swoje skrzydła. Stary Czad, odwdzięczając się Sanowi za uratowanie życia, powiedział ludziom, że tylko wrzucenie skrzydeł Biesa do wody może zniszczyć złego. Wtedy to stary ojciec Sana ze łzami w oczach, ratując resztę plemienia przed zemstą Biesa, wrzucił skrzydła do rzeki. Woda wzburzyła się i zmętniała. Wartki, spieniony nurt porwał walczących. Gdy następnego dnia wody opadły, na dnie rzeki znaleziono splecione ze sobą w śmiertelnym uścisku ciała Sana i Biesa.

Ludzie, oddając hołd odwadze i waleczności swego wodza, nazwali najszerszą rzekę tej ziemi jego imieniem – San. W ten sposób pozostał – tak jak tego pragnął – dzielny San na ziemi, którą tak bardzo pokochał. Krainę tę najpiękniejszą i najbardziej zieloną w Polsce nazwano natomiast Bies-Czadami od imion jej pierwszych mieszkańców i właścicieli.

Czady nadal żyją i pomagają ludziom w Bieszczadach, ukrywają się w lasach, w dziuplach starych buków, ale że starych drzew w lasach ubyło, spotkać je można niestety coraz rzadziej. Dobre Czady czuwają nad pięknem tej dzikiej krainy. Na wędrowców rzucają czar, który sprawia, że nie można zapomnieć jej uroku, dlatego też w Bieszczady przyjeżdża się tylko raz, potem się już tylko w nie wraca.

(Źródło: M.Hess – „Kim ja jestem – Między snem a jawą”)

Podsumowując: oba szlaki z Ustrzyk Górnych i z Brzegów Górnych są do siebie podobne, różni je jedynie niecałe 100 m podejścia. Warto odwiedzić obydwa szczyty połoniny, oraz przełęcz pomiędzy nimi, by nie tylko zrobić sobie zdjęcia z tabliczkami ale przede wszystkim zobaczyć na własne oczy przepiękne widoki. Myślę, że każdy będzie pod ogromnym wrażeniem tego miejsca i jeszcze nie raz tam wróci.

AUTOR: Zuzanna (12 lat)

Podobał Wam się wpis? Co myślicie o tym miejscu? A może macie jakieś sugestie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, to dla nas bardzo ważne 😊

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments