Spacer śladami Łęckiej i Wokulskiego, czyli „Lalka” B. Prusa

Warszawa, Łazienki Królewskie, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka

Życie Izabeli Łęckiej i Stanisława Wokulskiego, czyli głównych bohaterów książki pt. „Lalka” w dużej mierze toczy się w Warszawie. Część budynków opisanych przez Prusa nadal stoi tu jak dawniej, część miejsc uległa zmianie, zniszczeniu. Jednakże niezależnie od ich stanu, warto przejść się śladami Łęckiej i Wokulskiego chociażby po to by lepiej poznać i zrozumieć bohaterów książki, lub po prostu porównać obecną Warszawę z tą za czasów życia Bolesława Prusa.

Zanim zaczniemy spacer, chciałabym zwrócić uwagę na bardzo ważny szczegół. Warszawa opisana przez Prusa nie jest pełnym odzwierciedleniem ówczesnej rzeczywistości. W latach 1878-1879 Polska znajdowała się pod zaborem rosyjskim, jednakże pisarz chciał pokazać polską Warszawę. Postanowił zatem konsekwentnie unikać opisywania miejsc ściśle związanych z Rosją, takich jak cerkwie, Belweder, Cytadela czy Zamek Królewski w którym wtedy znajdowała się siedziba władz carskich. Jedyny akcent rosyjski, który pojawia się w „Lalce” to rubel jako waluta handlowa.

W tym miejscu na myśl przychodzą mi słowa Rzeckiego, który mówi, że czasy zaborów, wojen i powstań nie są łatwe i wiele zależy od właściwych decyzji:

A jednakże ciężko żyć na świecie. I nieraz myślę sobie: czy naprawdę jest jaki plan, wedle którego cała ludzkość posuwa się ku lepszemu, czy też wszystko jest dziełem przypadku, a ludzkość czy nie idzie tam, gdzie ją popchnie większa siła?… Jeżeli dobrzy mają górę, wówczas świat toczy się ku dobremu, a jeżeli gałgany są mocniejsi, to idzie ku złemu. Zaś ostatecznym kresem złych i dobrych jest garść popiołu.

Jest kilka pomysłów w jakiej kolejności odwiedzić poszczególne miejsca. Oto nasza propozycja.

Teatr Wielki

(Plac Teatralny 1)

Spacer szlakiem bohaterów książki B. Prusa „Lalka”, czyli Izabeli Łęckiej i Stacha Wokulskiego warto zacząć przy Teatrze Wielkim, bo tak naprawdę tu właśnie wszystko się zaczęło. W marcu 1878 roku, Wokulski za namową Rzeckiego wybrał się do teatru na sztukę „Violetta” i tu właśnie po raz pierwszy zobaczył siedzącą w loży Łęcką. Jej uroda zrobiła na nim tak ogromne wrażenie, że w mig się w niej zakochał i postanowił zrobić wszystko aby ów dama została jego żoną. Warto nadmienić, że w owym czasie Stach był już wdowcem zatem nic nie stało na przeszkodzie jego planom.

Warszawa - Teatr Wielki
Warszawa - Teatr Wielki

Warto dodać, że Małgorzata Mincel, żona Wokulskiego, zmarła w dość nietypowy sposób. Tak bardzo kochała Wokulskiego, że aby go nie stracić, starała się z całych sił dbać o urodę. Pewnego dnia wysmarowała się mazidłem, prawdopodobnie z domieszką ołowiu po którym to miała odmłodnieć i niestety zmarła z powodu zatrucia organizmu. Mimo, że Stach nie kochał starszej od niego Małgorzaty, to jej strata go zasmuciła, stał się apatyczny. Dlatego też Rzecki namówił go aby gdzieś wyszedł, spotkał się z ludźmi. Wybór padł na teatr do którego to Wokulski często chadzał z nieboszczką. Uwielbiała ona bowiem chwalić się wszem i wobec swoim młodszym, przystojnym mężem.

Idź, Stachu, do teatru…Grają dziś Violettę; przecież byliście na niej z nieboszczką ostatni raz… Zerwał się z kanapy, na której czytał książkę, i rzekł: — Wiesz…masz rację… Zobaczę, jak to dziś wygląda… Poszedł do teatru i… na drugi dzień nie mogłem go poznać: w starcu ocknął się mój Stach Wokulski. Wyprostował się, oko nabrało blasku, głos siły… Od tej pory chodził na wszelkie przedstawienia, koncerty i odczyty.

Pałac Jabłonowskich

(ul Senatorska 10)

Za czasów carskich w pałacu Jabłonowskich znajdował się ratusz miejski, który między innymi pełnił funkcję aresztu. Pan Raczek, mąż ciotki Ignacego Rzeckiego, został tu przyprowadzony, gdyż razem z panem Domańskim, po pijaku wykrzykiwał „Niech żyje Napoleon”. Pan Raczek był dobrym kolegą ojca Rzeckiego i po jego śmierci postanowił wraz z panem Domańskim pomóc nastoletniemu Ignacemu. W tej sprawie udał się do sklepu Mincla znajdującego się na Podwalu i uprosił aby ten zatrudnił chłopaka jako subiekta. Po pomyślnie załatwionej sprawie panowie postanowili uczcić sukces i poszli się napić. Niestety alkohol uderzył im do głowy i pan Raczek wylądował w areszcie.

Głos jego stopniowo cichnął, jakby zagłębiając się w studni, potem umilkł na schodach, lecz znowu doleciał nas z ulicy. Po chwili zrobił się tam jakiś hałas, a gdy wyjrzałem oknem, zobaczyłem, że pana Raczka policjant prowadził do ratusza.

Warszawa - Pałac Jabłonowskich

W budynku ratusza miejskiego odbywały się także intratne bale, rauty podczas których bawiła się sama elita. W styczniu 1879 r. Wokulski również wybrał się tu na bal wiedząc, że spotka tu Izabelę.

Najgorsza rzecz spóźnione amory, osobliwie, kiedy trafią na takiego diabła jak Wokulski. — Cóż się znowu stało? Przecie wczoraj był w ratuszu na balu? — Właśnie był dlatego, że ona była, a i ja tam byłem dlatego, że oni oboje byli. Ciekawa historia! — mruknął doktór. — Czy nie mógłbyś pan mówić jaśniej? — spytałem niecierpliwie. — Dlaczegóż by nie, tym bardziej że wszyscy widzą to samo — mówi doktór. — Wokulski szaleje za panną, ona go bardzo mądrze kokietuje, a wielbiciele… czekają.

Warszawa - Pałac Jabłonowskich

Na uwagę zasługuje także wieża ratusza, która pewnego razu przyśniła się Izabeli. Łęcka śniła, że wbiega na szczyt wieży. Sen ten można interpretować na różne sposoby. Być może chciała spojrzeć na życie z innej perspektywy, a może po prostu uważała się za kogoś lepszego, wszak była arystokratką, która nigdy nie shańbiła się pracą. Wierzyła bowiem, że pracują tylko ci, którzy grzeszyli lub nadal grzeszą, a ona nie miała nic sobie do zarzucenia.

Kościół Braci Mniejszych Kapucynów

(ul. Kapucyńska 4)

Warszawa, Kościół Braci Mniejszych Kapucynów

Rzecki idąc na licytację kamienicy Łęckich wstąpił do kościoła i tu spotkał dwie osoby: Tomasza Łęckiego (ojca Izabeli) i baronową Krzeszowską. Oboje modlili się o pomyślny dla nich wynik licytacji. Tomasz Łęcki chciał sprzedać kamienicę jak najdrożej, zaś baronowa chciała ją kupić możliwie jak najtaniej.

Więc jeżeli dopiero za godzinę — mówi jękliwym głosem pani Krzeszowska — w takim razie pójdę teraz do Kapucynów… Nie sądzi pan…

— Nie sądzę, ażeby wizyta pani u Kapucynów wpłynęła na przebieg licytacji — odpowiada znudzony adwokat.

Warszawa, Kościół Braci Mniejszych Kapucynów
Pałac Paca

(ul. Miodowa 15)

W tym budynku znajdowała się od 1875 r. do 1939 r. siedziba Sądu Okręgowego. Tu właśnie odbyła się słynna licytacja kamienicy Łęckich, znajdującej się prawdopodobnie przy ul. Kruczej 24/26. Czasy po Powstaniu Styczniowym nie były łatwe dla rozleniwionej i lubiącej się bawić arystokracji. Częste i drogie podróże po Europie i życie ponad stan zmusiły Tomasza Łęckiego do sprzedaży kamienicy. Warto dodać, że rodzina Łęckich nie traciła dachu nad głową, bowiem mieszkali oni wraz ze służbą w wynajmowanym ośmiopokojowym ładnym mieszkaniu przy Alejach Ujazdowskich, które wówczas uchodziły za najbardziej reprezentatywną ulicę Warszawy. Jedynie elita mogła sobie pozwolić na taki adres.

Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede wszystkim spostrzega, że do gmachu sądowego prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi. Następnie widzi cztery różnej wielkości gromady starozakonnych z minami bardzo poważnymi. Pan Ignacy nie wie, dokąd iść, idzie jednak do tych drzwi, przed którymi stoi najwięcej starozakonnych, domyślając się, że tam właśnie odbywa się licytacja.

Warszawa - Pałac Paca

Wracając do samej licytacji, szczerze zainteresowane kupnem były tak naprawdę dwie osoby: baronowa Krzeszowska, która posiadała apartament w tejże kamienicy i podstawiony przez Wokulskiego Żyd Szlangbaum jako że Stanisław chciał działać incognito, obawiając się, że Łęcka nie przyjmie od niego pieniędzy. Baronowa chciała wydać jak najmniej, mogła pozwolić sobie maksymalnie na 60 tys. rubli co i tak było niemałą sumą. Szlangbaum otrzymał polecenie kupienie kamienicy za jak najwyższą cenę, czyli jak się potem okazało za niemalże 90 tys. rubli.

Wokulski znał się na handlu i prowadził z powodzeniem różne interesy, ale w tej sprawie pieniądze się nie liczyły. Z resztą Wokulski miał ich w bród. Jego głównym celem było szczęście Izabeli. Chciał zatem zapłacić jak najwięcej, aby rodzina Łęckich otrzymała wyższą kwotę pieniędzy. Ponadto, chcąc pomóc swej ukochanej Stach wykupił też długi Łęckich i srebrną zastawę. Niestety jak to mówią dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Gdy Izabela dowiedziała się kto tak naprawdę kupił kamienicę zamiast podziękować wpadła w szał i nazwała Wokulskiego dorobkiewiczem.

Cukiernia „Honoratka”

(róg ul. Miodowej i Kapitulnej)

Cukiernia „Honoratka” znajdowała się niemalże naprzeciwko ówczesnego Sądu Okręgowego. Miejsce to odwiedził Rzecki w drodze na licytację kamienicy Łęckich.

Pan Ignacy ucieka z sieni aż na drugą stronę ulicy; na rogu Kapitulnej i Miodowej wpada do
cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie, w którym nie mogłaby już poznać go nawet pani
Krzeszowska.

Rzecki był bardzo ciekawskim człowiekiem. Lubił wiedzieć co się dzieje. Ponadto, dziwił się, że Stach popełnia taką głupotę kupując kamienicę i tak przepłaca. Nie mógł tego zrozumieć. Mówił:

Panna Łęcka piękna, bo piękna, ale przecie jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw… W tym jest coś z p… (w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami). W tym jest jakieś duże P.

Ignacy bardzo cenił swego przyjaciela, dobrze mu życzył i dlatego na wszelki wypadek chciał mieć na wszystko oko.

Warszawa, "Lalka", cukiernia Honoratka
Podwale

W tym miejscu znajdował się sklep galanteryjny Mincla, który przez wiele lat sprawował opiekę nad młodym Rzeckim i uczył go kupiectwa. Niestety w książce nie pojawia się dokładny adres.

Spojrzałem na sklep – prawie taki jak na Podwalu na drzwiach blaszany pałasz i bęben
(a może i ten sam, który widziałem w dzieciństwie).

Warszawa, "Lalka", sklep galanteryjny Mincla
Plac Zamkowy

Na Starym Mieście mieszkał młody Ignacy Rzecki wraz z ciotką i ojcem zanim został subiektem u Mincla. Niestety nie wiemy jaki był jego dokładny adres.

Warszawa, Plac Zamkowy
Ogród Saski
Mapa Warszawy

Rzecki często chodził na spacery ze swoim psem Napoleonkiem. Jego ulubiona trasa prowadziła z jego mieszkania na Krakowskim Przedmieściu 7 wzdłuż północnego odcinka Traktu Królewskiego aż do Parku Saskiego.

Warszawa, Grób Nieznanego Żołnierza
Kościół Akademicki św. Anny

(Krakowskie Przedmieście 68)

Z tarasu widokowego można zobaczyć scenerię “Lalki”.

Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy, nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń. Na obu zaś końcach ulicy, niby pilnujące miasta szyldwachy, wznosiły się dwa pomniki. Z jednej strony król Zygmunt, stojący na olbrzymiej świecy, pochylał się ku Bernardynom, widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom, a z drugiej Kopernik.

Kościół Karmelitów Bosych

(Krakowskie Przedmieście 52/54)

W kościele tym, zwanym potocznie kościołem Karmelitów, dość często bywał Wokulski, oczywiście głównie po to by móc patrzeć na Izabelę. Łęcka angażowała się w akcje charytatywne w tym kościele o czym doskonale wiedział Stanisław. Zresztą sam te akcje często finansowo wspierał aby zrobić dobre wrażenie na wybrance swego serca. W tymże kościele 17.04.1878 roku, na kweście w Wielką Środę, Wokulski po raz pierwszy spotyka panią Stawską i Marię „Magdalenkę”.

Lecz jeszcze wahał się i dopiero około drugiej po południu, gdy Rzecki z powodu święta kazał już sklep zamykać, Wokulski wziął z kasy dwadzieścia pięć półimperiałów i poszedł w stronę kościoła.”

Warszawa, Kościół Karmelitów Bosych

Pani Stawska to zaradna, mądra kobieta w wieku około 35 lat, typowa intelektualistka. Mieszkała z matką i córką w kamienicy Łęckich. Warto dodać, że Rzecki namawiał Wokulskiego na ślub ze Stawską, mimo że sam był w niej zakochany. Wierzył, że to odpowiednia kobieta dla jego przyjaciela i chciał by Stach był szczęśliwy. Był przekonany, że Łęcka tylko go skrzywdzi. Wokulski jednak nie potrafił zapomnieć o Izabeli, ze Stawską łączyła go jedynie przyjaźń. Wspierał ją także finansowo.

Będąc w kościele Wokulski zwrócił uwagę na młodziutką Marię, która mimo, że wydawała się być kobietą lekkich obyczajów żarliwie się modliła i płakała. Bardzo był jej ciekaw. Postanowił pójść za nią aby dowiedzieć się gdzie mieszka i co ja tak trapi. W ten właśnie sposób zawędrował na Powiśle, gdzie przeżył prawdziwy szok.

Warto też wspomnieć, że w kościele Karmelitów Wokulski brał ślub z Małgorzatą, wdową po Minclu.

Hotel Europejski

(Krakowskie Przedmieście 13)

W tym hotelu, który dawniej uchodził za najbardziej ekskluzywny i co za tym idzie najdroższy hotel Warszawy, Wokulski wyprawił przyjęcie dla około 150 osób aby uczcić otwarcie nowego sklepu.

Główna uroczystość, czyli obiad, odbyła się w wielkiej sali Hotelu Europejskiego. Salę
ubrano w kwiaty, ustawiono ogromne stoły w podkowę, sprowadzono muzykę i o szóstej
wieczór zebrało się przeszło sto pięćdziesiąt osób. Kogo tam nie było!… Głównie kupcy i
fabrykanci z Warszawy, z prowincji, z Moskwy, ba, nawet z Wiednia i z Paryża. Znalazło się
też dwu hrabiów, jeden książę i sporo szlachty.

Warszawa, hotel Europejski
skwer ks. Jana Twardowskiego

W tym miejscu była niegdyś redakcja „Kuriera Codziennego” w którym ukazywały się artykuły Prusa. W tejże właśnie gazecie po raz pierwszy ukazała się „Lalka”, była drukowana w odcinkach przez dwa lata. Nieopodal na skwerze ks. Jana Twardowskiego stoi pomnika Prusa.

Warszawa, pomnik Bolesława Prusa

Tu znajdowała się także niegdyś brama prowadząca na Powiśle. Ulica ta jako że jest pochyła pełniła kiedyś rolę rynsztoka, wylewano tu pomyje, które spływały w dół na Powiśle. Wówczas nie było tu wodociągów.

ulica Karowa

Na Karowej odetchnął. Zdawało mu się, że jest jedną z plew, które już odrzucił młyn wielkomiejskiego życia, i że powoli spływa gdzieś sobie na dół tym rynsztokiem zaciśniętym odwiecznymi murami.

Ulicą Karową z kościoła Karmelitów do domu szła Maria „Magdalenka” a zaraz za nią Wokulski. Okolice te były wówczas uznawane za najbiedniejsze i najbardziej niebezpieczne. Powszechne były tu prostytucja, kradzieże, zabójstwa. Wielu było w stanie zabić za przysłowiową kromkę chleba. Szlangbaum podczas swoich urodzin opisywał swoich gości, czyli przedstawicieli społeczeństwa w następujący sposób:

Oj, ludzie, ludzie!… Za pełnym talerzem i butelką wleźliby do kanału, a za rublem to już nawet nie wiem gdzie

Stanisław był przerażony panującym wokół ubóstwem. Widząc nędzne lepianki zamieszkiwane przez najbiedniejszą część społeczeństwa postanowił pomóc spotkanej w kościele dziewczynie. Zaczepił Marię i przekazując jej list polecający przekonał ją by poszła do Magdalenek. Siostry prowadziły „poprawczak” dla dziewczyn z półświatka i przygotowywały je do normalnego życia w społeczeństwie ucząc zawodu, na przykład szycia. Dzięki temu Maria „Magdalenka” wyszła na prostą. Wokulski cały czas jej pomagał, kupując między innymi maszynę do szycia czy wynajmując pokój.

Warszawa, ul. Karowa, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
ulica Karowa
Warszawa, ul. Karowa, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Powiśle

Będąc na Powiślu Stanisław zastanawiał się także jak pomóc innym ludziom. Wiedział, że stać by go było na utrzymanie przynajmniej stu takich rodzin, jednak co z resztą.

Oto miniatura kraju – myślał – w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust, ażeby nakarmić niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków, a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty, otacza się wiecznie głodnymi dziećmi, których największą zaletą jest wczesna śmierć. Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą, bo wszystko sprzysięgło się, ażeby ją spętać i
zużyć w pustej walce – o nic.

Głowiąc się nad rozwiązaniem nawet nie wiedział gdzie idzie, chodził po okolicznych ulicach bez celu, nogi same go niosły. Gdy dotarł do ul. Radnej ujrzał wysypisko śmieci znajdujące się na tyle blisko Wisły, że zanieczyszczało wodę przeznaczoną dla Warszawy. Jego marzeniem było doprowadzenie w to miejsce kanalizacji, aby ułatwić ludziom życie.

Marzył też o Bulwarach Wiślanych. Myślę, że gdyby ujrzał tę okolicę dziś byłby szczęśliwy, że jego marzenie się spełniło.

Warszawa, Bulwary Wiślane
Warszawa, Bulwary Wiślane i pomnik Syrenki
Warszawa, stacja metra

Będąc w okolicy ul. Radnej Wokulski spotkał także furmana Wysockiego, którego dawno nie widział. Wcześniej Stach czasami go zatrudniał, ale potem kontakt im się urwał. Okazało się, że w międzyczasie Wysockiemu zmarł koń i dlatego nie mógł on już pracować, Z tego powodu popadł w biedę. Słysząc to Wokulski postanowił dać mu talon na węgiel, który można było odebrać przy ul. Żelaznej i pieniądze na nowego konia. Kazał mu także zgłosić się do pracy a w razie problemów dać znać. Wysocki był bardzo wdzięczny. Z czasem jego życie poprawiło się i przeniósł się na Tamkę, gdzie żyło mu się znacznie lepiej.

Warszawa, mapa, najbiedniejszy rejon  w książce B. Prusa - Lalka
najbiedniejszy rejon w tamtych czasach
Krakowskie Przedmieście 7

To bardzo dobra lokalizacja w dawnej Warszawie, tu właśnie znajdował się najnowszy sklepu Wokulskiego. Dziś w tym miejscu zobaczymy księgarnię naukową im. Bolesława Prusa.

Na Krakowskim już z daleka zobaczyła szyld z napisem: J. Mincel i S. Wokulski, a o jeden dom bliżej nowy, jeszcze nie wykończony sklep o pięciu oknach z frontu, z lustrzanymi szybami. Z kilku pracujących przy nim rzemieślników i robotników jedni od wewnątrz wycierali szyby, drudzy złocili i malowali drzwi i futryny, inni umocowywali przed oknami ogromne mosiężne bariery.

Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka

Warto dodać, że Krakowskie Przedmieście 7 to także nowy adres Ignacego Rzeckiego. Po przeniesieniu sklepu Stach w tajemnicy w dowód przyjaźni przewiózł również dobytek przyjaciela przygotowując mu identyczne mieszkanie do poprzedniego lecz na tyłach już nowego sklepu. Stanisław pamiętał o wszystkim, nawet pamiątki związane z Napoleonem stały w tych samych miejscach. Ignacy był bowiem, podobnie jak jego ojciec, bonapartystą i przedmioty związane z Napoleonem miały dla niego szczególne znaczenie.

Gdyby nie Stach i nie Napoleonek, to czasem jest mi tak ciężko na świecie, że zrobiłbym sobie co… 

Rzecki ogromnie się ucieszył. Na budynku znajduje się dziś nawet pamiątkowa tablica informująca, iż w tym miejscu mieszkał niegdyś Ignacy Rzecki, bohater „Lalki”.

Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka

Warto wejść w głąb bramy, gdyż można znaleźć tam bardzo ciekawe informacje na temat „Lalki” i samego Bolesława Prusa.

Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Krakowskie Przedmieście 9

W tym miejscu znajdowała się kiedyś kamienica Beyera a w niej przez jakiś czas sklep Wokulskiego po przeniesieniu go z Podwala i zanim finalnie znalazł się przy Krakowskim Przedmieściu 7. Tutaj też początkowo mieszkał Rzecki, zanim Wokulski go „przeprowadził”. Niestety w czasie wojny stojący tu budynek został zniszczony.

Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka

Na jego miejscu znajdziemy dziś Dom Kopnięty zwany też domem bez kantów, bo faktycznie tych kantów nie ma. Wiąże się z nim ciekawa historia. Podobno gdy marszałek Piłsudski zobaczył jego plany budowy powiedział: „Tylko mi tu, panowie, budować bez kantów„. Zapewne chciał przestrzec przed oszustwami czy przekrętami, które w tamtym czasie były dość powszechne. Jak widać jego słowa zostały zrozumiane dość opacznie i zbyt dosłownie i tak po dziś dzień kantów nie ma.

Uniwersytet Warszawski

(Krakowskie Przedmieście 26/28)

Za czasów zaborów w miejscu Uniwersytetu Warszawskiego znajdowała się Szkoła Główna. Wokulski był bardzo inteligentnym człowiekiem i zależało mu na dobrym wykształceniu. Ucząc się w każdej wolnej chwili, szczególnie po nocach, zdołał dostać się na studia. Naukę rozpoczął w 1862 r. na wydziale matematyczno-fizycznym, zresztą podobnie jak Prus. Niestety obaj panowie nie ukończyli studiów. Prus napotkał problemy finansowe, którym nie był w stanie zaradzić. Wokulskiemu naukę przerwał wybuch Powstania Styczniowego w 1863 r. Stach poszedł walczyć w wyniku czego został zesłany na Syberię. O nauce jednak nie zapomniał, dużo czytał, interesował się chemią, fizyką. Po powrocie do kraju zaczął nawet chodzić na „korepetycje” z angielskiego. Znajomość języków: rosyjskiego, francuskiego i angielskiego bardzo pomagała mu w handlu podobnie jak wszelkie znajomości, np. z Suzinem, którego poznał na Syberii. Co ciekawe, o Suzinie możemy również przeczytać w trzeciej części „Dziadów” Mickiewicza.

Warszawa, Uniwersytet Warszawski, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Skierniewice

Warto nadmienić, że tak naprawdę do nauki angielskiego zmotywowała Wokulskiego Łęcka. Pewnego razu Wokulski wybrał się z wizytą do Łęckich. Tam zastał też dalekiego kuzyna Izabeli, Kazia Starskiego, który uchodził za typowego bawidamka, utracjusza. Starski zbałamucił zresztą nie tylko Łęcką, ale również Marię „Magdalenkę” czy hrabinę Wąsowską. Podczas odwiedzin Wokulski czuł się niekomfortowo, można by nawet rzec, że niemalże jak prostak a to za sprawą Łęckiej i Starskiego, którzy cały czas rozmawiali po angielsku.

Stanisław nic z tego nie rozumiał i wtedy poprzysiągł sobie, że dołoży wszelkich starań aby się tego języka nauczyć. I jak wiemy to mu się finalnie udało. Świadczą o tym wydarzenia ze wspólnej podróży całej trójki pociągiem do Krakowa pod koniec książki. Łęcka i Starski rozmawiali wtedy ponownie po angielsku o swoim romansie i o tym, że nie mają zamiaru tej relacji zakończyć nawet po ślubie Izabeli z Wokulskim. Byli błędnie przekonani, że Stach nic nie rozumie. Wokulski wytrzymał do Skierniewic i tam, gdy tylko pociąg się zatrzymał, wysiadł. Na pytanie Łęckiej czemu nie wraca do przedziału, odpowiedział płynnie po angielsku: to już koniec. Po dziś dzień na peronie w Skierniewicach stoi posąg Wokulskiego.

Skierniewice, pomnik Wokulskiego

Po całym tym wydarzeniu Wokulski się załamał i chciał rzucić się pod pociąg. Na szczęście zapobiegł temu dróżnik Wysocki, brat furmana Wysockiego. Jemu również kiedyś Wokulski pomógł załatwiając mu przeniesienie spod Częstochowy do Skierniewic, gdzie dróżnik miał 3 morgi ziemi i mógł sobie dzięki temu trochę do pensji dorabiać.

Kościół Świętego Krzyża

(Krakowskie Przedmieście 3)

Kościół ten znajduje się dosłownie naprzeciwko mieszkania Wokulskiego. Tu właśnie baronowa Krzeszowska zamówiła 3 wotywy, czyli modlitwy za pomyślność, nawrócenie, zbawienie duszy. Pierwszy wotyw dotyczył nawrócenia jej męża, utracjusza, który roztrwaniał majątek między innymi na wyścigach konnych. Dwa kolejne wotywy były za duszyczkę jej zmarłej córki.

Spojrzałem na eks-obywatela. Podniósł oczy do sufitu, a ramiona prawie do wysokości uszu.

— Frant!… — szepnął wskazując na drzwi.

— Znasz go pan?…

— Bah!…

— Więc — mówiła baronowa w drugim pokoju — niechże pan zaniesie do Św. Krzyża te dziewięć rubli na trzy wotywy, na intencję, ażeby Bóg go upamiętał… Nie — dodała po chwili nieco zmienionym głosem.

— Niech będzie jedna wotywa za niego, a dwie za duszę mojej nieszczęśliwej dzieweczki.

Warszawa, Kościół Świętego Krzyża, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Krakowskie Przedmieście 4

Pod tym adresem znajdowało się mieszkanie Wokulskiego. Domyślamy się, że mieszkał on na pierwszym piętrze, gdyż tylko to mieszkanie kiedyś posiadało balkon. Wiemy też, że Wokulski lubił z okna spoglądać na pomnik Kopernika stojący nieopodal. Niestety budynek spłonął w czasie powstania warszawskiego, a w odbudowanej kamienicy nie ma już balkonu. O jego istnieniu możemy się dowiedzieć jedynie ze starych zdjęć. Na budynku znajduje się tablica pamiątkowa. Dziś w tym miejscu mieści się Dom Turysty.

Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Krakowskie Przedmieście, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Plac Trzech Krzyży

Wokulski maszerował gdzieś za kościół Aleksandra do kamienicy Łęckich, znajdującej się przy ul. Kruczej.

Ha! trudno… Posyłam tedy do odprasowania mój kapelusz, płacę dwa złote, na wszelki wypadek biorę do kieszeni krócicę i maszeruję gdzieś aż za kościół Aleksandra. Patrzę: dom żółty o trzech piętrach, numer ten sam, ba!… nawet już na tabliczce Dom znajduję nazwisko
Stanisława Wokulskiego… (Widocznie kazał ją przybić stary Szlangbaum.)

Warszawa, Plac Trzech Krzyży, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Plac Trzech Krzyży, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Hoża 19

Prus trzykrotnie wynajmował mieszkanie przy Kruczej – w kamienicach nr 8, 13b, 25. Pod numerem 25 (dziś ul. Hoża 19 od strony Kruczej) mieszkał od 1885 r. być może do początku lat 90. Tu właśnie pisał „Lalkę”. Powieść została wydana w 1890 roku.

ul. Krucza 24/26

W tym miejscu znajdowała się kamienica Łęckich.

Dom był trzypiętrowy; miał parę żelaznych balkonów i każde piętro zbudowane w innym
stylu. Za to w architekturze bramy panował tylko jeden motyw, mianowicie: wachlarz.
Górna część wrót miała formę rozłożonego wachlarza, którym mogłaby się chłodzić
przedpotopowa olbrzymka. Na obu skrzydłach bramy były wyrzeźbione ogromne prostokąty,
które w rogach również ozdobiono do połowy otwartymi wachlarzami. Najcenniejszym jednak upiększeniem bramy były umieszczone w pośrodku jej skrzydeł dwie rzeźby
przedstawiające główki gwoździ, ale tak wielkich, jakby nimi była przytwierdzona brama
do kamienicy, a kamienica do Warszawy.”

Prawdziwą osobliwość stanowiła sień wjazdowa posiadająca bardzo lichą podłogę, ale za to bardzo ładne krajobrazy na ścianach. Było tam wiele wzgórz, lasów, skał i potoków, że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania.

Warszawa, ul. Krucza, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Park Dolinka Szwajcarska

(ul. Fryderyka Chopina 10)

Dolinka Szwajcarska była jednym z „salonów” XIX-wiecznej Warszawy, miejscem spacerów i zabaw.

Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje, rozmawiając o niedawnej zabawie w Dolinie Szwajcarskiej na cel dobroczynny, o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża. Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża.

Warszawa, Park Dolinka Szwajcarska, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Park Dolinka Szwajcarska, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Ogród Botaniczny

(Aleje Ujazdowskie 4)

W tym miejscu Stach spotykał się z Julianem Ochockim, naukowcem, który marzył o skonstruowaniu maszyny latającej lecz nie miał na to pieniędzy. Panowie głównie rozmawiali o nauce.

Warszawa, Aleje Ujazdowskie, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka

Więc to pan jest tym Ochockim, wynalazcą? […]

Młody człowiek umilkł, a że byli w Ogrodzie Botanicznym, więc zdjął kapelusz. Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie. Młody człowiek, aczkolwiek wyglądał elegancko, nie był wcale elegantem; nawet nie zdawał się troszczyć o swoją powierzchowność.”

Park Ujazdowski

(Aleje Ujazdowskie 6)

Wokulski lubił wybierać się tu na przejażdżki powozem w ramach rekreacji. W tamtych czasach mało kogo było na to stać. Często odbywały się tu różne festyny.

Był już na rozległym placu Ujazdowskim, w którego południowej części znajdowały się zabawy ludowe. Pomieszane dźwięki katarynek, odgłosy trąbi zgiełk kilkunastu tysiącznego tłumu ogarniał go jak fala nadpływającej powodzi. Widział jak na dłoni długi szereg huśtawek, kołyszących się w prawo i w lewo niby ogromne wahadła o potężnym rozmachu. Potem drugi szereg —szybko kręcących się namiotów, z dachami w różnokolorowe pasy. Potem trzeci szereg — bud zielonych, czerwonych i żółtych, gdzie przy wejściu jaśniały potworne malowidła, a na dachu ukazywali się jaskrawo odziani pajace albo olbrzymie lalki. A we środku placu — dwa wysokie słupy, na które teraz właśnie wspinali się amatorowie takowych garniturów i kilku rublowych zegarków.

Warszawa, Park Ujazdowski
Warszawa, Park Ujazdowski
Warszawa, Park Ujazdowski
Aleje Ujazdowskie

Aleje Ujazdowskie to ulubione miejsce spacerów ówczesnych mieszkańców stolicy. Znajdowały się tu piękne domy, okazałe wille i apartamenty. W ciągu kamienic między numerami 43-51 mieściło się ośmiopokojowe mieszkanie wynajmowane przez Łęckich. Niestety nie znamy dokładnego adresu aczkolwiek wiemy, że lokum to należało do luksusowych. Było podłączone do wodociągów i nawet miało dzwonek. Ta okolica należała do najdroższych i jedynie elita mogła sobie pozwolić na taką lokalizację.

Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy, lecz wynajmował lokal, złożony z ośmiu pokojów, w stronie Alei Ujazdowskiej. Miał tam salon o trzech oknach, gabinet własny, gabinet córki, sypialnię dla siebie, sypialnię dla córki, pokój stołowy, pokój dla panny Florentyny i garderobę, nie licząc kuchni i mieszkania dla służby, składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja, jego żony, która była kucharką, i panny służącej, Anusi.

Mieszkanie posiadało wielkie zalety. Było suche, ciepłe, obszerne, widne. Miało marmurowe schody, gaz, dzwonki elektryczne i wodociągi. Każdy pokój w miarę potrzeby łączył się z innymi lub tworzył zamkniętą w sobie całość. Sprzętów wreszcie miało liczbę dostateczną, ani za mało, ani za wiele, a każdy odznaczał się raczej wygodną prostotą aniżeli skaczącymi do oczu ozdobami. Kredens budził w widzu uczucie pewności, że z niego nie zginą srebra; łóżko przywodziło na myśl bezpieczny spoczynek dobrze zasłużonych; stół można było obciążyć, na krześle usiąść bez obawy załamania się, na fotelu marzyć.

Łazienki Królewskie

(Agrykola 1)

Wokulski często wybierał się w to miejsce na spacery, ale nie dla piękna otaczającej przyrody lecz z powodu Łęckiej, która również lubiła tu bywać. Tak bardzo chciał ją widywać, że odległość mu nie przeszkadzała.

Warszawa, Łazienki Królewskie
Warszawa, Łazienki Królewskie

Jak tam pięknie, ciociu, w tamtych alejach! —zawołała zbliżając się panna Izabela.

My z ciocią nigdy nie bywamy w tamtej stronie.

Łazienki tylko wtedy są przyjemne, kiedy można chodzić po nich szybko i daleko.

W takim razie poproś pana Wokulskiego, ażeby ci częściej towarzyszył — odpowiedziała hrabina tonem jakiejś osobliwej słodyczy.

Warszawa, Łazienki Królewskie
Warszawa, Łazienki Królewskie
Rogatki Mokotowskie

(plac Unii Lubelskiej 1 i 2)

Za czasów Prusa Rogatki Mokotowskie stanowiły granicę miasta. Dwie rogatki, wzniesione w latach 1816–1818, znajdują się przy placu Unii Lubelskiej 1 i 2. Dawniej każdy kupiec wjeżdżający do miasta powinien był wnieść opłatę, coś w rodzaju obecnego cła.

Jaki ja jestem zmęczony; już nawet ciężko mi pisać. Tak bym gdzie pojechał… Moje Marzenie, Podróż Boże, dwadzieścia lat nie wyjrzałem za warszawskie rogatki!

Warszawa, Rogatki Mokotowskie, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Warszawa, Rogatki Mokotowskie, jedno z miejsc akcji w książce B. Prusa - Lalka
Podsumowanie

Podsumowując losy Izabeli Łęckiej i Stanisława Wokulskiego można śmiało stwierdzić, że to tak naprawdę przykład nieszczęśliwej miłości czy też nawet jej braku. Trudno powiedzieć kto był bardziej nieszczęśliwy.

Stach mimo, że cierpiał z powodu braku wzajemności, wiedział jak smakuje miłość. Był w stanie zrobić wszystko dla ukochanej kobiety, łącznie z pójściem na wojnę w celu pomnożenia majątku i zaimponowania Łęckiej. Jako filantrop cieszył się powszechnym szacunkiem i niemalże uwielbieniem ze strony wielu otaczających go osób. Miał także mnóstwo przyjaciół na których zawsze mógł liczyć.

Izabela to dobrze wykształcona, ale też próżna kobieta. Zwodziła Wokulskiego, pewnie dlatego, że go nie kochała. Opisywała go jako ciosanego, czyli mało atrakcyjnego dla niej mężczyznę o wielkich, czerwonych dłoniach, które odmroził sobie na Syberii. Po zerwaniu zaręczyn ze Stanisławem została z niczym. Jej ojciec gdy się dowiedział, że ślubu nie będzie zmarł ze zgryzoty, zostawiając córkę tak naprawdę bez posagu co w tamtych czasach było równoznaczne z niemożnością zamążpójścia. No bo który kawaler chciałby taką pannę. Łęcka zatem wstąpiła do zakonu, bo cóż innego mogła w tej sytuacji zrobić. Brak pieniędzy nie był jednak najgorszą dla niej karą. Najsmutniejsze było to, jak sama przyznała, że tak naprawdę nigdy nie była zakochana, nie wiedziała jak to jest. Bowiem jej ideałem był Apollo, który jakby nie było pochodził z innej epoki.

Refleksja

Myślę, że słusznie zauważyła Olga Tokarczuk: Izabela jest ze „świata formy”, a Stach ze „świata treści”. Zawsze widzimy Łęcką niejako w kontraście z Wokulskim, ona niby ta zła, a on dobry. Z drugiej strony nasuwa się pytanie: kim tak naprawdę byłby Wokulski bez Izabeli? To właśnie ona była jego motywacją do działania, do życia.

Czy Wokulski dobrze robił próbując przekupić i zmusić do miłości młodziutką i piękną Łęcką? Na co liczył? Że będzie z nim dla pieniędzy? Czy wtedy tak naprawdę byłby szczęśliwy? A Łęcka, czy dobrze postąpiła broniąc się przed małżeństwem bez miłości? Może po prostu czekała na tego jedynego … któż to wie …. Trzeba też pamiętać, że w tamtych czasach różnica wieku była znacznie mocniej dostrzegalna, nie tak jak dziś, gdy coraz bardziej się ona zaciera. Ciekawe jak ta historia potoczyłaby się dzisiaj … Czy czterdziestokilkuletni multimilioner byłby nadal nieatrakcyjny i zbyt stary, czy może wręcz przeciwnie …

Inne miejsca w okolicy warte zobaczenia:

AUTOR: Ania

Podobał Wam się wpis? Co o nim myślicie? A może macie jakieś sugestie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, to dla nas bardzo ważne 😊

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments