Niemcy, Liechtenstein, Austria

„Podróże kształcą wykształconych.”

Anonim

TRASA:

Polska-Niemcy-Liechtenstein-Austria-Niemcy-Polska

  • 7 dni (27.04 – 03.05.2013)
  • 1 camping
  • 3 kraje
  • 1 stolica (Vaduz)
  • 3 parki rozrywki (Spieleland, Legoland, Skyline Park)
  • dystans całkowity – 3560 km
  • jedna kolej linowa

Plan wyjazdu:

Dzień 1 (27.04.2013)

Niemcy

Te 7 dni spędziliśmy na Eurocamp Gitzenweiler Hof w miejscowości Lindau nad Jeziorem Bodeńskim. To całkowite południe Niemiec tuż przy granicy z Austrią w regionie Badenia – Wirtenbergia.

Zakwaterowanie zarezerwowaliśmy w namiocie Eurocampu w cenie 46 pln / doba + 160 pln jednorazowej opłaty rezerwacyjnej wraz z ubezpieczeniem. To bardzo rozsądna cena z łatwym dostępem do wody, łazienek, placu zabaw czy żywych zwierząt (kozy, króliki).

Na powyższych zdjęciach widać piękny i funkcjonalny namiot a obok nasza Mazda na pierwszym wyjeździe. Cały długi weekend dość skrupulatnie został zaplanowany przez naszą Anię. Na pewno nie będziemy się nudzić.

A wracając do przejazdu do Niemiec to jego koszt po naszym kraju to: 9,90 + 15 + 15 + 32 pln = 71,90 pln. Nie jest to wygórowana cena ale w zestawieniu z cenami niemieckimi to raczej drogo. Bo u naszego zachodniego sąsiada to całkowita darmocha.

Dzień 2 (28.04.2013)

Pierwszy pełny dzień pobytu w Niemczech i od razu jazda z grubej rury. Tego dnia mamy wycieczkę do miasta Gunzburg do parku rozrywki Legoland.

Część atrakcji wymagała odpowiedniego wzrostu, więc na niektóre z nich mogliśmy wejść tylko we trójkę. Kiedy Zuza nie spełniała tego kryterium to zostawała z Anią i obie albo spacerowały albo szły na atrakcje odpowiednie dla Zuzy.

Pobyt w parku zdominowanym przez klocki Lego był niemałą atrakcją dla dziewczynek. Mogły przechadzać się pośród miasteczek z tych klocków, których użyto do budowy eksponatów.

Prawko Zuzki

Po drodze dziewczyny odbyły kilka przejażdżek które wyzwoliły adrenalinę. Niemiecki Legoland podobnie jak francuski Disneyland – przeniósł je do świata bajek niczym niezmąconego.

Dzień 3 (29.04.2013)

Liechtenstein

Tego dnia o poranku ruszyliśmy na podbój jednego z najmniejszych państw świata – księstwa Liechtenstein ze stolicą w Vaduz. Turystom zmotoryzowanym nie polecamy wjazdu własnym samochodem jeśli jego wiek to 3 lata i więcej. Można się nieźle zdołować, bo księstwo to posiada więcej aut niż mieszkańców a statystyczny jego mieszkaniec częściej odwiedza salony samochodowe niż Polak …… piekarnię. Powierzchnia Liechtensteinu jest 2,5-krotnie większa niż San Marino i 81-krotnie większa niż Monako; jest to też jedno z dwóch państw na świecie, którego sąsiedzi nie mają dostępu do morza.

Darmowy parking

Udało nam się podreptać po deptaku miasta a że pierwsza godzina parkowania w centrum nic nie kosztuje, wystarczyło tylko przeparkować auto i następna godzina za darmoszkę. Może ten miły gest warto przenieść nad Wisłę?

Za to mieszkańcy zarabiają na turystach oferując im pocztówki za euro czy okolicznościowe pieczęcie (komplet – 1,5 Euro). Waluta Euro jest tu akceptowana, choć oficjalną walutą jest tu Frank Szwajcarski.

Przechadzając się po deptaku wdepnęliśmy do Muzeum Znaczków Pocztowych. I tu ponowne zaskoczenie: wstęp 0 Franków.😁

Także za zupełne free można podjechać na wzgórze, zaparkować bez opłat i zrobić fotki na tle zamku Księcia Liechtensteinu.

Zdumiewające było to, że przegubowe miejskie Mercedesy były…. hybrydowe a przecież hybryda podnosi cenę pojazdu o kilkadziesiąt procent. A wracając z Vaduz zrobiliśmy kółko przez miasto Triesenberg a tu to dopiero mamy bogactwo. Wszyscy mają swoje domy a w samochodach nie po domykane szyby, bo przecież tu nic nie ginie.

Dzień 4 (30.04.2013)

Niemcy

Kolejny dzień pobytu w Niemczech to drugi podczas tego wyjazdu park rozrywki, chodzi o Spieleland.

Nazwa dużo tłumaczy – to atrakcja głównie dla dzieci ale dorosłym też nie powinno się nudzić. Z przyjemnościami tego parku rozrywki zapoznajemy się stopniowo ale i tu są ograniczenia w zależności od wzrostu. Zuzka z Julą co niektóre z nich muszą niestety odpuścić, ale jest to niewielki procent tego co oferuje ten rodzinny park.

A jaka jest jego lokalizacja? Spieleland położony jest niedaleko Bodensee czyli Jeziora Bodeńskiego. Dziewczynkom udało się zdobyć uprawnienia do kierowania autem.

Dzięki firmie Daimler pojeździły miniaturkami modelu SLK (to widać normalne że już od młodych lat promuje się swoje wyroby wśród najmłodszych). Oprócz wozów autostradowych Spieleland zaproponował też mini – Hamery księżycowe. Łaziki marsjańskie największą frajdę sprawiły Zuzce, bo do tej pory to jej pierwsza wyprawa w scenerii księżyca. Z niewielką pomocą udało się jej poprowadzić ów mobil, oczywiście ze skrzynią automatyczną i dwoma pedałami – jeden to hamulec a drugi od przyśpieszania.

Spieleland to też przemysł ciężki: koparki, ciągniki i dźwigi.

Jednak atrakcją najwyższej uwagi była pierwsza wizyta w kinie 4D razem z Julą. To tam przekonaliśmy się czym smakuje: ruchomy fotel + okulary do takiego pokazu. Jazda była nieziemska!! W kilkanaście minut można przejechać się rikszą jako pasażer mając za woźnicę szaleńca. Główną arterią komunikacyjną okazał się … mur chiński. „Żywa trybuna” + okulary 3D to moc wrażeń i duża praca mięśni brzucha. Nie tylko od śmiechu, rzecz jasna!!!👓🕶

Dzień 5 (01.05.2013)

Austria

Wreszcie jesteśmy w Austrii! Za cel obieramy sobie kolej linową Pfaenderbahn.

Przypomina ona tę na Kasprowy Wierch. Z tą różnicą że tu nie było kolejek a cena nawet dla nas przystępna: to tylko 23 Euro / rodzina (około 100 pln).

Co prawda wysokość nie jest zbyt imponująca ale widoki już tak. Wjeżdżamy na wysokość 1064 m n.p.m. i mamy cudne widoki na Alpy i Jezioro Bodeńskie. A humory dopisują!!!💕

Do miejscowości Bregenz gdzie mieści się dolna stacja tej kolei dojechaliśmy lokalnymi drogami. Po drodze widać było rozsiane salony samochodowe. Jeśli weźmiemy pod uwagę, iż na tym obszarze nie żyje za dużo Austriaków, to znaczy że muszą być zamożni, skoro kupują aż tyle dobrych aut. Na szczycie góry Pfӓnder podziwialiśmy dzikie zwierzęta. Udało się też podreptać po alpejskim majowym śniegu.

Za opłatą kilku euro można na górze podziwiać prawdziwe polowania ptaków drapieżnych żyjących w Alpach. A wracając do naszych tradycji wysokogórskich to te Alpy były przedsmakiem tego co można w tych górach poprzemierzać.

Wtedy zrodził się taki pomysł aby w przyszłości pochodzić po Alpach. Wszystko jedno czy będą to niemieckie, austriackie czy szwajcarskie.

Niemcy

Dalszy plan dnia obejmował przejazd poprzez Szwajcarię do niemieckiej Konstancji a potem wokół Jeziora Bodeńskiego. Na umownej granicy nawet celnik zapytał o alkohol do oclenia – żona poratowała angielskim.

Przejazd z Bregenz (Austria) do Konstanz (Niemcy) to wycieczka przez wspomnianą Szwajcarię. W Austrii w jednym z miast nie udało się zjechać ze skrzyżowania na zielonym świetle – zdjęcie zostało zrobione. Na szczęście do dnia dzisiejszego nie dotarło. A co do Konstancji to przywitała nas piękną pogodą i czystą wodą w jeziorze. Piękne wybrzeże, dobrze rozwinięta flota to elementy które dały do siebie przekonać. Jadąc po krótkim przystanku dotarliśmy do Friedrichshafen a potem do Lindau.

A Lindau? Do serca miasta można wjechać na dwa sposoby: koleją po grobli lub samochodem poprzez most. My wybraliśmy wariant nie ujęty powyżej: pieszo przez most. A samo serce miasta to ładne uliczki, kameralny port z którego odpływa biała flota do przeciwległego brzegu Bodensee w Konstancji czy w Szwajcarii.

Dzień 6 (02.05.2013)

To już ostatni park rozrywki w Niemczech, trzeci a w sumie razem z francuskimi z 2012 roku – piąty. Nabywamy bilecik rodzinny w cenie 65 Euro i wchodzimy.

I właśnie w tym miejscu poznajemy siłę techniki niemieckiej. Park rozrywki Skyline może nie jest zbyt przyjazny maluchom ale dla starszych twardzieli to istna gratka. Jest tu kilka atrakcji które mrożą krew w w żyłach. Na mnie piorunujące wrażenie zrobiła pełzająca gąsienica – Sky Wheel. To tutaj można nabawić się problemów neurologicznych . Duże prędkości którym towarzyszą straszne przeciążenia powodują, że gęba lata poza wszelką kontrolą. Chyba jeszcze większe przerażenie było za drugim razem. Niestety na tej atrakcji emocjami mogłem delektować się sam bo dostępna jest od 12 roku życia.

Dojazd do Skyline Parku jest znakomity z każdego kierunku, dochodzą tu autostrady od Monachium, Stuttgartu czy Bergenz właśnie. Obserwując mapy z parkami rozrywki to na terenie samej Badenii – Witenbergii i Bawarii naliczyliśmy ich aż osiem. A to tylko niewielki kawałek Niemiec.

Jeszcze w parku zrodził się pomysł aby podjechać do miejscowości Fussen. To tam znajduje się pałac, który dzielnie służy w czołówkach filmów Disneya.

Po drodze trzeba było zatankować Mazdę, ceny na stacji ARAL poniżej. Po przeliczeniu daje to kwotę ok. 6 pln, czyli tyle ile na polskiej stacji Orlen zlokalizowanej przy węźle Sosna na A2 tuż przy granicy z Niemcami właśnie.

Dzień 7 (03.05.2013)

Po wymeldowaniu się z campingu nawigacja GPS poprowadziła nas przez Bawarię i okolice Monachium. Tam zatrzymaliśmy się w byłym obozie jenieckim w miejscowości Dachau. To zupełnie mistyczne miejsce przypominające nasz Oświęcim, Majdanek,Treblinkę, Gross – Rossen czy Sztutowo. Choć trzeba przyznać, że jeszcze w czasie wojny Niemcy wyburzyli większą część obozu, co by zatrzeć ślady. Ale i tak stworzyli część muzealną wraz z krematorium niczym te na Majdanku.

A dobrze nam znany napis: ARBEIT MACHT FREI kopiowany na bramach innych obozów pokazał prawdę o tych miejscach. Niestety wielu więźniów nie doczekało wolności. Warto o tych ludziach i takich miejscach pamiętać, aby uniknąć błędów w przyszłości.

Oby takie miejsca już NIGDY się nie pojawiły.

W polskiej wersji mamy lepszy pomysł: PODRÓŻE CZYNIĄ WOLNYMI!

Podsumowanie:

Jak upłynęły nam te kilka dni? O tym możemy się przekonać przeglądając te kilkanaście poprzednich akapitów wpisu. Jakie mamy w związku z tym wspomnienia? Na pewno było przyjemnie, ekstremalnie. Wszystkie kraje w których przebywaliśmy (Niemcy, Austria, Szwajcaria, Liechtenstein) pokazały olbrzymią dyscyplinę na jezdniach, dobrobyt i fajne miejsca do zobaczenia (w przystępnych cenach oczywiście).

I tak rozstajemy się z bogactwem europejskim. Z pewnością do tych krajów jeszcze powrócimy🛴🏍🚔.

AUTOR: Andrzej

Podobał Wam się wpis? Co myślicie o tym miejscu? A może macie jakieś sugestie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, to dla nas bardzo ważne 😊

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments