Morskie Oko

  • początek i koniec szlaku – Palenica Białczańska
  • długość szlaku –  15.6 km
  • czas –  2 h 22 min + 1 h 51 min
  • po drodze: Wodogrzmoty Mickiewicza, schronisko PTTK „przy Morskim Oku”
  • punkty GOT – 12 (do schroniska) + 8 (z powrotem)

Aby dotrzeć na początek szlaku na Morskie Oko jedziemy Drogą Oswalda Balzera, która rozpoczyna się w Zakopanem i prowadzi przez Jaszczurówkę, Toporową Cyrhlę, Brzeziny, Zazadnię, Wierch Poroniec i aż do samego Morskiego Oka. Balzer jest nazywany obrońcą Morskiego Oka. Między innymi dzięki jego staraniom, granica Polski biegnie od Rysów poprzez Grań Żabiego aż do Rybiego Potoku i dalej do Białego Potoku. Myślę, że gdyby nie on Czarny Staw pod Rysami czy Morskie Oko mogłyby nie znajdować się w Polsce.

TRASA:

Palenica Białczańska – Wodogrzmoty Mickiewicza – Morskie Oko – Wodogrzmoty Mickiewicza – Palenica Białczańska

Palenica Białczańska – Wodogrzmoty Mickiewicza (szlak czerwony – 45 minut)

Naszą wycieczkę rozpoczynamy z Palenicy Białczańskiej znajdującej się na Łysej Polanie. Tam też pozostawiamy samochód. Od weekendu majowego 2020 r. formuła funkcjonowania parkingu zmieniła się. W sezonie letnim 2020 r. limit miejsc parkingowych wynosił 1050. Miejsca te znajdują się: na Palenicy Białczańskiej, Łysej Polanie, na prawym poboczu drogi pomiędzy Łysą Polaną a Palenicą Białczańską, a także przy budynku dawnej Strażnicy jeszcze przed mostem granicznym.. Są dwie możliwości zapłacenia za bilet: można przyjechać i kupić bilet na dany dzień na miejscu lub rezerwować i opłacić miejsce przez internet. Jeśli zrobicie to przez internet dzień wcześniej, macie gwarancję miejsca. Więcej szczegółów dotyczących kupowania biletów parkingowych można znaleźć na stronie internetowej Tatrzańskiego Parku Narodowego. My kupiliśmy bilet online i następnego dnia przy wjeździe na parking pokazaliśmy kod kreskowy, który był „przepustką” umożliwiającą nam wjazd. Cena biletu parkingowego nie obejmuje biletów wstępu do TPN-u.

zdjęcie naszej opłaty parkingowej

Wyruszając na ten szlak warto wiedzieć, że zarówno na parkingu nieopodal kas biletowych jak i na szlaku znajdują się bezpłatne toalety. Na Polanie Włosienicy i w samym schronisku nad Morskim Okiem za toaletę trzeba zapłacić.

Po okazaniu przy kasie naszych tygodniowych biletów ruszamy na szlak. Pierwsze co rzuca nam się w oczy to są zaprzęgi konne (zimą są to sanie).

Jest możliwość pokonania części trasy do schroniska bryczką, która dojeżdża do Polany Włosienica. Stamtąd pozostaje około 30 minut wędrówki po drodze asfaltowej o niezbyt dużym nachyleniu. Koszt takiej przejażdżki dla jednej osoby w 2020 roku wynosił 50 zł za wjazd i 30 zł za zjazd. Mimo że nie jest tanio, chętnych nie brakuje. Bywały sezony podczas których tworzyły się dosyć spore kolejki. No cóż, jest to jakaś alternatywa dla osób, które nie lubią lub nie mogą wędrować. My nigdy z tej opcji nie korzystaliśmy i póki zdrowie nam pozwala, wolimy chodzić.

Obecny szlak do Morskiego Oka jest wyasfaltowany, droga jest przyjemna bez żadnych trudności. Odcinkami idziemy w lesie. Po chwili po lewej stronie widzimy zamknięty już szlak zagrodzony szlabanem. To dawna leśna droga prowadząca na Morskie Oko przez Schronisko PTTK im. Wincentego Pola w Dolinie Roztoki.

My Idziemy dalej głównym szlakiem. Mijamy kolejne zakręty i po 25 minutach docieramy do Wodogrzmotów Mickiewicza (według znaków – 45 minut). Wodogrzmoty Mickiewicza to tak naprawdę trzy większe wodospady i kilka mniejszych wypływających z Doliny Pięciu Stawów Polskich. Nazwa „Wodogrzmoty” wzięła się od huku z jakim spada woda. Dlaczego nazwano jej nazwiskiem Mickiewicza skoro poeta nigdy nie był w Tatrach? Otóż Towarzystwo Tatrzańskie w 1891 roku nadało wodospadom taką nazwę na pamiątkę sprowadzenia rok wcześniej prochów Mickiewicza na Wawel.

Po przejściu przez most zauważamy znak po prawej stronie informujący o odchodzącym z tego miejsca zielonym szlaku do Doliny Pięciu Stawów Polskich i znajdującego się tam schroniska (130 minut).

Nieco dalej po lewej stronie mamy kolejny znak tym razem kierujący nas do Schroniska w Dolinie Roztoki (10 minut), które tak naprawdę znajduje się w Dolinie Białki. Szlak ten również ma kolor zielony i jest przedłużeniem szlaku biegnącego z Doliny Pięciu Stawów.

My jednak nie zbaczamy z obranej drogi i idziemy dalej głównym szlakiem czerwonym. Od tego momentu szlak będzie nieco bardziej wymagający, choć jeszcze przez długi czas będzie to nadal asfalt. Idziemy póki co w lesie. Gdzieniegdzie widać wyłaniające się nieśmiało szczyty gór . Po jakimś czasie dochodzimy do miejsca gdzie pojawia się pierwszy skrót. Można z niego skorzystać i pokonać ten odcinek nieco bardziej wymagającą ale i krótszą drogą lub iść dalej asfaltem. Po jakimś czasie obie drogi spotykają się by znów potem się rozłączyć i tak kilka razy. Skróty są niewiele krótsze, ale dużo osób je wybiera, może dlatego że skrót jest zawsze skrótem i trochę czasu oszczędza, a może chcą bardziej poczuć się na szlaku niż na drodze … 🤔 Czasowo oba warianty nie różnią się zbyt wiele od siebie.

skrót na drodze do Morskiego Oka

My standardowo od Wodogrzmotów idziemy dalej razem z końmi, tzn. asfaltem, ponieważ jest tam mniej ludzi i jest to dla nas pewnego rodzaju „sprawdzian”. Lubimy wiedzieć, że nasza kondycja jest jeszcze na odpowiednim poziomie. Zaczęło się od tego, że któregoś roku chcieliśmy porównać co zajmuje więcej czasu: wjazd bryczką czy wejście piesze. No cóż …. wygraliśmy z końmi, idąc normalnym tempem. Konie tam naprawdę ciężko pracują. Gdy wygrywamy jest to dla nas znak, że jest moc, że jeszcze możemy trochę szczytów zdobyć.

Tuz obok odłączenia się szlaku (skrótu) od drogi asfaltowej znajduje się leśniczówka Wanta. Z miejscem tym wiąże się ciekawa historia. Gdy w 1954 roku podhalańscy cieśle rozpoczęli budowę nowej strażniczówki pod Morskim Okiem napotkali ogromny problem, który początkowo wydawał się być nie do pokonania. Przeszkodą okazał się być ogromny głaz skalny (tego typu głazy miejscowi nazywają wantami). Ponieważ skalnej wanty nijak nie dało się usunąć, postanowiono ją jakoś wykorzystać i jeden węgieł strażniczówki został postawiony bezpośrednio na wancie. Od tamtej pory stolarze i miejscowi zaczęli nazywać strażniczówkę, a później leśniczówkę właśnie Wantą. Z czasem nazwa ta tak zapadła wszystkim w pamięć, że nikt nawet nie wyobraża sobie nazwać jej inaczej. Leśniczówka jest obecnie domem oraz oficjalnym biurem urzędujących tu leśniczych.

My idziemy dalej. Po jakimś czasie dochodzimy do Polany Włosienica. To w tym miejscu kończy się przejażdżka konna i ci co przyjeżdżają bryczką, często bardzo zdziwieni, muszą już dalej iść pieszo. W tym miejscu znajduje się także bar, a przy drodze stoją tablice informacyjne.

Stąd pozostało zaledwie 20 minut wędrówki do Schroniska PTTK Morskie Oko. Droga tak jak widać na poniższym zdjęciu jest łatwa i nie przysparza żadnych problemów.

Kilka minut marszu przed Morskim Okiem znajduje się niebieski szlak prowadzący do Doliny Pięciu Stawów Polskich przez Świstówkę Roztocką

Jest jeszcze jeden szlak, którym można się udać do tej doliny. To właśnie żółty szlak prowadzący przez Szpiglasową Przełęcz, który początek ma tuż obok Morskiego Oka.

Dochodzimy do schroniska, jesteśmy dość wcześnie dlatego nie ma zbyt dużo osób. Morskie Oko jest bardzo popularne wśród turystyki pieszej w Tatrach. W 1873 roku przewodnik i wielki popularyzator Tatr Walery Eljasz napisał:

„Powiadają, że być w Tatrach i Morskiego Oka nie zwiedzić, znaczy tyle, co będąc w Rzymie nie zobaczyć Papieża. Zyskało ono bowiem tak rozgłośną sławę, że wielu turystów udaje się do Tatr jedynie dla zobaczenia Morskiego Oka.”

Walery Eljasz

Słowa te są nadal aktualne. Można nie być w żadnej jaskini czy dolinie tatrzańskiej, ale Morskie Oko trzeba odwiedzić. To można by rzec punkt obowiązkowy.

Pewnie się zastanawiacie skąd wzięła się nazwa „Morskie Oko”?

Otóż niektórzy pewnie genezę nazwy łączą z jedną z legend dotyczących połączenia z Morzem Bałtyckim. Prawda jest jednak taka, że kiedyś wszystkie tego typu zbiorniki nazywano w ten sposób w Tatrach. Stawy były też tak nazywane, gdyż wyglądem przypominały oka pawich piór, które przy brzegach ma jasnozielone zabarwienie, a w środku ciemno granatowe. Co ciekawe zanim Morskie Oko zyskało swoją obecną nazwę, nazywane było Białym Stawem.

Pierwsze schronisko w rejonie Morskiego Oka powstało w 1823 roku i składało się z sieni, kuchni, izby noclegowej i strychu. Było bardzo słabo wyposażone i nie posiadało szyb, w 1865 roku spłonęło. W 1874 roku Towarzystwo Tatrzańskie wybudowało niewielki drewniany budynek mający 25 miejsc noclegowych. Schronisko nazwano wtedy imieniem Stanisława Staszica. W 1891 roku rozbudowano budynek i dostawiono obok drugi przeznaczony na wozownię w której to turyści mogli parkować swoje konne powozy. Niestety w 1898 roku doszło do kolejnego pożaru schroniska i wtedy budynek wozowni stał się tymczasowym schroniskiem. Obecnie wozownia (nazywana Starym Schroniskiem) jest najstarszym schroniskiem w Tatrach Polskich.

Nieco dalej od schroniska przy jeziorze stała niegdyś bacówka, właścicielka prowadząc działalność turystyczną wdała się w konflikt z Towarzystwem Tatrzańskim, w wyniku czego po kilkunastu latach rozebrano bacówkę. Obecne schronisko wybudowano w 1908 roku i jest najpopularniejszych obiektem noclegowym w Tatrach.

Z Morskim Okiem wiąże się wiele legend i historii.

Jedna z nich mówi, że Morskie Oko jest połączone tajemnym korytarzem z morzem. Sam król Stanisław August Poniatowski miał otrzymać kawałek belki, która była fragmentem zatopionego tam okrętu. Jeszcze inna legenda mówi, że Morskie Oko jest bezdenne i połączone z Morzem Adriatyckim, dowodem na słuszność tej teorii miały być wyłowione z jeziora szkatułki z bogactwami i butelki, które znajdowały się na jednym z zatopionych statków na Adriatyku. No cóż, ponoć w każdej legendzie jest ziarnko prawdy …

Kolejna legenda związana z Morskim Okiem dotyczy pewnego mnicha z Czerwonego Klasztoru, który skonstruował latającą maszynę i przyleciał na niej nad Morskie Oko. Bóg ukarał go za igranie z naturą i zamienił w skałę, nazywaną obecnie Mnichem.

Jeszcze inna legenda mówi o „potworze z Loch Ness„, który do dziś mieszka w wodach jeziora. Ciekawe czy któraś z legend jest chociaż po części prawdziwa? Na pewno będąc w tym miejscu można poczuć magiczny klimat i niesamowitą atmosferę i podziw wobec tego co stworzyła natura.

Morskie Oko

Będąc już przy schronisku warto udać się na spacer czerwonym szlakiem wokół Morskiego Oka lub wspiąć się także szlakiem czerwonym nad Czarny Staw pod Rysami, a później może nawet na Rysy. My tego dnia idziemy na Wrota Chałubińskiego.

Możliwości jest wiele. Poza wcześniej wymienionymi miejscami warto udać się też na Szpiglasowy Wierch, czy Przełęcz pod Chłopkiem a potem dalej na Mięguszowiecki Szczyt Wielki. Trzeba jednak pamiętać, aby mierzyć siły na zamiary, gdyż szlaki te nie należą do najłatwiejszych.

Myślę, że ten szlak jest atrakcyjny zarówno latem jak i zimą. Latem można poruszać się bez problemów po szlakach znajdujących się ponad schroniskiem, a zimą zjeżdżać na swoich sankach w drodze powrotnej z Morskiego Oka na Palenicę Białczańską. Nie jest to może prędkość zjeżdżających koni, ale uwierzcie mi że to niezła frajda szczególnie dla młodszych turystów. Poniżej zdjęcia ze szlaku na Morskie Oko zimą … .

AUTOR: Julia (15 lat)

Podobał Wam się wpis? Co myślicie o tym miejscu? A może macie jakieś sugestie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, to dla nas bardzo ważne 😊

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments